Pomimo, że obecnie sami potrzebujemy wsparcia Klientów, jako młode polskie przedsiębiorstwo nie zatrzymujemy się w pomaganiu innym. Dziś wysłaliśmy do Specjalistycznego Szpitala im. Św. Rodziny produkty o wartości 10 500 zł. To początek cyklicznego wsparcia dla młodych mam z noworodkami oraz personelu szpitala.
Temat jest bliski mojemu sercu!
Pod koniec 2018 roku zostałam mamą. Ktoś mógłby powiedzieć, że minęło sporo czasu, ale dla mnie wspomnienia są bardzo świeże. Otoczona bliskimi, w objęciach ukochanego i z łzami radości powitaliśmy na świecie mojego synka - Juliana. To największe szczęście i cud, którego nie jestem w stanie opisać słowami. Całemu wydarzeniu towarzyszył OGROMNY stres, ale opieka personelu oraz rodziny łagodziła napięcia.
Dziś jest inaczej - niektóre oddziały położnicze zamykają się, a te otwarte przyjmują na pełnych obrotach. Wyobrażam sobie pierwszy stres przyszłych matek związany z brakiem miejsc w najbliższym szpitalu i koniecznością wyjazdu do innego obiektu. To dopiero początek.
Na miejscu okazuje się, że rodząca musi wejść na oddział sama. Często nieprzygotowana kobieta - bez środków do higieny osobistej czy dodatkowych ubrań - podąża za wskazówkami personelu. Siada, pyta o rodzinę i otrzymuje zwrotnie informację, że ma zakaz odwiedzin. W najlepszym scenariuszu zobaczy się z najbliższymi za 3 dni - po porodzie i wstępnych badaniach. Niestety jeśli wystąpi intensywna żółtaczka u noworodka pobyt na oddziale - bez odwiedzin - może się wydłużyć nawet do 2 miesięcy. To nie wszystko!
Pacjenci mają zakaz przyjmowania paczek / przesyłek ze względu na duże zwiększenie ryzyka przenoszenia wirusów. Nie jest to zarzut, bo zaostrzone procedury bezpieczeństwa to racjonalne podejście do epidemii i dbałość o ochronę pacjentów i personelu. Piszę to jedynie dlatego, abyście mogli - przynajmniej częściowo - postawić się w sytuacji przebywających na oddziałach położniczych kobiet i ich dzieci.
Naturalne kosmetyki - najlepsze co możemy zapewnić
Pozwoliłam sobie wraz z Sebastianem skontaktować się z różnymi szpitalami aby sprawdzić jaka jest sytuacja. Pomoc potrzebna jest w każdym szpitalu i cieszę się, że ta pomoc spływa z różnych stron. Niestety nie dla każdego - na świeczniku są obecnie oddziały zakaźne. Szpital przy ulicy Madalińskiego w Warszawie ma ogromne potrzeby pielęgnacyjne. Porody zaskakują, a uzupełnienia kosmetyczek pacjentek nie są możliwe z wiadomych względów.
Pomimo kryzysu sprawdziłam stany surowców i gotowych produktów w MOKOSH. Hipoalergiczna lanolina to produkt numer 1 - niezastąpiony podczas karmienia piersią i wszelkich suchości / przesuszeń na ciele. Produkcja świeżej lanoliny była zaplanowana na przyszły tydzień. Zadzwoniłam więc do Natalii i zapytałam o możliwość przesunięcia produkcji na dziś. Gdy zapytała ile potrzebuję, odpowiedziałam jednym słowem - WSZYSTKO.
W pierwszej partii wysyłek MOKOSH do Szpitala znalazły się dodatkowo nasze podręczne masła do pielęgnacji ciała o zapachu Żurawiny oraz Melona z ogórkiem. Te przydadzą się zarówno pacjentom jak i Szanownemu Personelowi szpitala im. Św. Rodziny. Okazało się, że obiekt ma ograniczony budżet na pielęgnację ze względu na inwestycję w środki biobójcze. Płyn antybakteryny zdziera z dłoni lekarzy i pielęgniarek wszystko co przypominało zdrowy wygląd skóry.
Choć nie możemy zapewnić pełnego zaspokojenia potrzeb pielęgnacyjnych szpitala, to możemy pomagać cyklicznie. W imieniu całego Zespołu MOKOSH taką pomoc zapewniam. Do tego zachęcam każdego z Was! W możliwym zakresie, od serca, RAZEM!
Bo pomaganie jest naturalne.
Ania Didiuk